Opublikowano: 2021-05-21 09:23:32 +0200
Były ambasador Norwegii w Polsce pozwał państwo norweskie domagając się blisko 4 milionów odszkodowania.
Norweski ambasador Olav Myklebust szefował placówce w Warszawie od 2017 do 2020 roku. W tym czasie był bardzo aktywny. Jednego dnia wspólnie z prezydentem Krakowa Jackiem Majchrowskim sadził drzewa, drugiego spotykał ze studentami filozofii w Poznaniu, by już wkrótce potem udać się do Gdańska, aby podpisać tam umowę realizowaną w ramach Funduszy Norweskich. Wspierał i firmował projekty naukowe, społeczne, kulturalne i ekonomiczne. 25 maja 2019 był na Marszu Równości w Gdańsku, rok później wspólnie z Rafałem Trzaskowskim inaugurował Paradę Równości w Warszawie.
Powody jego wyjazdu z Polski były niejasne. Teraz norweski dziennik „VG” przedstawia kulisy tamtych wydarzeń.
Partnerka spoza Norwegii? Podejrzane…
Pięćdziesięciotrzyletni Olav Myklebust w norweskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych pracował od 1993 r. i przez wiele lat zajmował istotne pozycje w dyplomacji. W 2020 r., po dwóch latach szefowania placówce w Warszawie, stracił „poświadczenie bezpieczeństwa”, czyli certyfikat konieczny do wykonywania pracy na stanowisku, jakie łączy się z dostępem do informacji poufnych i tajnych.
Norweskie służby twierdzą, iż odebrały ambasadorowi konieczny do wykonywania pracy certyfikat z powodu jego związku z obywatelką Tajlandii, Chuleeporn Thuksapun. Były ambasador tłumaczy w "VG", iż jego przełożeni wiedzieli o tym związku od 2017 r. i nie stanęło to na przeszkodzie w wysłaniu go na placówkę w Polsce.
Problem zaczął się, gdy w 2019 r. w Norwegii zmieniło się prawo dotyczące procedur bezpieczeństwa dla osób cywilnych. 6 stycznia 2020 zdecydowano o odebraniu Myklebustowi certyfikatu bezpieczeństwa i nałożeniu trzyletniego okresu kwarantanny na wykonywanie obowiązków dyplomatycznych. W uzasadnieniu podano związek z obywatelką Tajlandii i posiadanie w tym kraju nieruchomości.
Pozew przeciwko Norwegii
Teraz były ambasador zdecydował się dochodzić swoich praw w sądzie. Zaskarżył decyzję o odebraniu mu uprawnień i domaga się blisko 4 milionów NOK rekompensaty za utracony dochód.
Nie mając odpowiedniego certyfikatu, mógł pracować jedynie jako szeregowy urzędnik w Oslo. Dopiero w kwietniu tego roku po rozpatrzeniu swojego odwołania Myklebust zyskał z powrotem niektóre uprawienia, jednak niewystarczające, aby aplikować o pracę na zagranicznych placówkach. Dziennikarzom tłumaczy, że problem dotyczy nie tylko jego, ale wielu osób, jakie do wykonywania swojego zawodu potrzebują dostępu do informacji poufnych i tajnych. Przekonuje, iż związek z obywatelem innego kraju nie powinien być traktowany jako przeszkoda, szczególnie w państwie, któremu leżą na sercu takie wartości jak równość, dialog i współpraca.
Ani Norweskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych ani podlegający pod Ministerstwo Sprawiedliwości i Bezpieczeństwa Publicznego organ Sivil klareringsmyndighet, nie chciały komentować sprawy. Urząd twierdzi, że każdy przypadek jest rozpatrywany indywidualnie.
vg.no, rp.pl, NPORTAL.no