Opublikowano: 2016-09-21 09:47:14 +0200
Kjartan Sekkingstad - mężczyzna, który rok temu został porwany przez islamskich bojowników żyje. Jest wycieńczony jednak szczęśliwy z powrotu do domu. Inni zakładnicy, którzy byli przerzymywani razem z nim nie podzielili losu mężczyzny- zostali zabici.
"Jestem bardzo szczęśliwy, że żyję"- powiedział Sekkingstad dziennikarzom na wyspie Jolo. Mężczyzna został porwany we wrześniu 2015 roku na Filipinach przez grupę Abu Sayyaf oraz trzymany w niewoli w dżungli. Wrócił skrajnie wycieńczony i chudy ale wdzięczny, że najgorsze ma już za sobą. Po uratowaniu poleciał samolotem na spotkanie z prezydentem Filipin.
Grupa Abu Sayyaf to islamska organizacja terrorystyczna, która działa na południu Filipin, głównie na wyspie Mindanao. W 2003 roku ich liczebność oceniana była na kilkuset bojowników wspieranych przez około tysiąc sympatyków. Celem działalności Grupy Abu Sayyaf jest oderwanie południa Filipin i utworzenie na tych terenach państwa islamskiego na wzór Iranu. Głównym celem działania są natomiast zamachy bombowe, zabójstwa i porwania.
Razem z Sekkingstad do niewoli trafiło dwóch kanadyjczyków- John Ridsdel i Robert Hall. Niestety nie mieli tyle szczęścia co Norweg. W kwietniu, gdy nie został opłacony za nich okup w wysokości 300 milionów pesos (około 6,5 mln dolarów) bojownicy zadecydowali o zabiciu obydwu jeńców.
Rząd norweski utrzymuje, że nie zrealizował okupu za Norwega-
„Rząd prowadzi politykę bez okupu"- mówił rzecznik rządu Duterte Martin Andanar dziennikarzom- "Nie wiemy nic o tym, żeby okup został zapłacony. Możliwe, że zrobiła to rodzina porwanego” .
Według informacji zdobytych przez lokalną gazetę Andanar ma rację. Rzecznik Abu Sayyaf poinformował bowiem, że za norweskiego zakładnika zostało im przekazane 30 mln pesos (około 625 000 dolarów) okupu.
N PRESS I NIC MEDIA (reporter@nportal.no)
Copyright © 2016 N PRESS | NIC MEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone / All rights reserved